palac kultury polska wspolnota polakow w gornej austrii
palac kultury polska wspolnota polakow w gornej austrii
linz wspolnota polakow w gornej austrii

Igrzyska Polonijne w Górnej Austrii – Linz 2009

Igrzyska Polonijne w Górnej Austrii – Linz 2009

16 maj 2009

I znów dzięki staraniom Wspólnoty Polaków w Górnej Austrii, spotkała się grupa bardzo dobrze bawiących się Polaków i nie tylko. Do biesiadnych stołów dosiadali się również miejscowi, bądź przejezdni Austriacy. Dzieci ich korzystały z rozstawionej na tą okazję, napompowanej wielkiej zjeżdżalni, a rodzice posilali się w tym czasie przysmakami z grilla, przy którym dzielnie spisywali się Paweł i moja Jola. „Co to za wydarzenie i skąd jesteście?” zapytał mnie jeden z miłych Austriaków. Starałem się jemu wytłumaczyć, że to igrzyska sportowe dla dzieci, lecz on nie widział zbyt wielkiego ruchu na boisku, czy na bieżni.

< Rodacy, czy duch sportowy ginie w narodzie Pawłowskiego, Kłobukowskiej, Lubańskiego, Bońka, Komara, Wszoły, czy wreszcie Małysza?!>

Ale ten pan i ja skoncentrowaliśmy się właśnie na bardzo ładnej wizytówce naszego kraju. Gościnnie wystąpił cudowny Zespół Pieśni i Tańca „Gwarkowie” z Lubinia, składający się z uroczych, roztańczonych, młodych dziewcząt i jednego młodzieńca, który wywarł na wszystkich niemałe wrażenie. Z zachwytem w oczach podziwialiśmy nie tylko układy taneczne, ale przede wszystkim różnobarwne stroje. Ostatni taniec wprowadził nas w tajemniczy świat „1001 nocy” i sprawił, że wspaniale bawiąca się widownia oklaskiwała gorąco w rytm muzyki cały zespół.

Widziałem potem jak ten pan dłuższy jeszcze czas przyglądał się dwóm bardzo ładnie śpiewającym pannom, które przybyły wraz ze wspomnianym już zespołem z Polski.

Po chwili dosiadło się do stołu jeszcze dwoje młodych Austriaków z dzieckiem. Jakoś to bardzo mi zaimponowało i poczułem się dumny.

Pogoda poranna tego dnia, a było to 16.05.2009 r. zaniepokoiła co niektórych, w związku z tym i frekwencja nie należała do najwyższych, ale ci, co byli bawili się bardzo dobrze. Nieliczna grupa dzieci wzięła udział w najróżniejszych dyscyplinach sportowych a na zwycięzców czekały medale i puchary. Wiele radości dzieciom dostarczył bieg z rodzicami, bo nie na co dzień ma się taką okazję do wspólnej zabawy.

I ja spotkałem niewidzianych dawno znajomych ziomków, z czego bardzo się cieszę.

Iza, jak zwykle uśmiechnięta, wszędzie jej pełno, miło wita wszystkich przybywających gości i dodaje każdej imprezie takiego „szwungu”.

Wspaniała sprawa, widzę bowiem więcej młodych ludzi czynnie działających na rzecz innych. Synowie państwa Ciosków dzielnie pomagali za kulisami. Towarzyszył im jeszcze jeden młody człowiek, którego nie znałem. No tak, nie sposób znać wszystkich, ale właśnie takie spotkania są dobrą do tego okazją. Można poznać murarza, kreślarza, albo elektryka, którzy mogą ci pomóc, albo dostać przepis na super ciasto od jakiejś pani, którą możesz tam poznać, albo w ogóle nawiązać znajomość i już razem zostać, jak pewna para naszych ziomków, którzy tak właśnie się poznali – na kręglach, a ja miałem zaszczyt być przez nich zaproszony na ich pierwszą rocznicę zapoznania.

I o to chyba chodzi w tym wszystkim, abyśmy cieszyli się z towarzystwa otaczających nas ludzi.

Dziękuję wam za to moi mili Gaborkowie, życzę wam dalej zapału w organizowaniu dalszych spotkań, bez względu na to, pod jaką nazwą się kryją, są miłe i nam potrzebne.

Gregor Mizerski

PRZEGLĄD ZDJĘĆ

cookie

Informujemy, że przez korzystanie ze strony internetowej, bez zmian ustawień przeglądarki, wyrażasz zgodę na politykę prywatności i zapisywanie plików cookies, które pozwalają na sprawne działanie naszej strony internetowej.